czwartek, 21 kwietnia 2011

Koncert

Zdecydowanie był to NAJCUDOWNIEJSZY dzień w moim życiu. Zrobię wszystko, żeby to jeszcze raz przeżyć! Koncert był prawie miesiąc temu, a ja wszystko pamiętam co do sekundy, jakby to było wczoraj i dobrze :)
Rano w sobotę było cudownie obudzić się z myślą, że GO zobaczę, tak najcudowniejszego chłopaka na całym świecie. Nie wierzyłam po prostu, że moje marzenie się spełni. W sumie dalej nie wierze w to, że go widziałam na żywo! Coś niesamowitego. Z rodzicami wyjechałam z domu około 10 i po 11 byłam we Wrocławiu, żeby zabrać Klaudię, by następnie już jechać do Berlina. Całą drogę przegadałyśmy praktycznie o Justinie :D Jechałyśmy około 3 godzin. Gdy już byłyśmy w Berlinie jarałyśmy się każdą osobą, która miała coś fioletowego na sobie, haha :) I w końcu(po małych komplikacjach odnośnie znalezienia areny) nadeszła ta upragniona chwila, byłyśmy na miejscu. Było około 16. Jak to zobaczyłyśmy to pierwsze wrażenie:" Boże jakie to wielkie i ile tu już jest ludzi! :o".  Następnie spostrzegłyśmy autobusy Justina i jego ekipy. Olewając wszystkie pozostałe rzeczy bez wahania pobiegłyśmy tam. Na nasze szczęście było mało osób, może z 15. Także bez problemu stałyśmy pod samym ogrodzeniem. Czekamy pare minut i nic. W między czasie, jakieś dziewczyny poszły i zwolniły nam taką małą drabinkę, która jak się potem okazało była dla paparazzich. Ale,że nikt nic nie mówił to po prostu stanęłyśmy na niej i wypatrywałyśmy Justina przed sobą. Strasznie się cieszyłyśmy! :D I nagle Klaudia zauważyła, że idzie Kenny. A skoro szedł Kenny, to zapewne Justin był gdzieś niedaleko. I w tym momencie była najpiękniejsza chwila w moim życiu! Jakieś 200m ode mnie szedł chłopak, którego kocham nad życie! Wychodził wtenczas z areny, był ubrany na czarno. I ten moment, zobaczyłam go pierwszy raz na żywo, poza sceną. Wszystkie automatycznie zaczęłyśmy krzyczeć"AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, JUSTIN, JUSTIN". Po chwili zniknął w autobusie. Ale skoro wszedł do autobusu to wiadomo było, że musi wyjść na koncert. Także czekałyśmy dalej z niecierpliwością. Nie zdążyłyśmy nawet ochłonąć, a on znów wyszedł!! I znów wielkie"AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA". Nie ma się czemu dziwić. Zaraz przybiegło więcej osób, bo darłyśmy się strasznie :D  Justin odwrócił się w naszą stronę, uśmiechną i pokazał 'peace'  i poszedł dalej, już do areny, przygotować się do koncertu. Potem musiałyśmy zejść z drabinki, bo paparazzi chcieli zrobić zdjęcia :/ Po prostu nie mogłam uwierzyć, że go widziałam!! Chwilę potem jeszcze postałyśmy, ale w końcu zdecydowałyśmy, że nie ma już sensu czekać, bo tak i tak nie wyjdzie. Także udałyśmy się przed arenę, aby ustawić się do kolejki(ludzi było naprawdę duuuuuużo) i by mogli sprawdzić nam bilety. Ale jak szłyśmy zauważyłam biało-czerwony transparent. Powiedziałam do Klaudii:' Patrz, to pewnie Polki, chodź do nich.' I nie myliłam się. Dziewczyny wpuściły nas do kolejki. Z czego jesteśmy mega wdzięczne, bo normalnie musiałybyśmy iść na sam koniec, a tak nam się udało. Tym bardziej, że dziewczyny stały dość blisko wejścia. (Przy okazji pozdrowienia dla dziewczyn! :D) Zapoznałyśmy się, zaczęłyśmy robić zdjęcia i gadać. Co chwilę dochodziły do nas inne dziewczyny z Polski, na co Niemki stające za nami bardzo się wkurzały. To już ich problem ^^ I nadeszła kolejna,  cudowna chwila otworzyli wejścia. Cały tłum znów krzyczy. Zaczęli sprawdzać nam torby, a potem bilety. Klaudia była naszą mamą na jakieś 5 minut, haha. Na szczęście wszystkie weszłyśmy bez problemu. Następnie rozglądałyśmy się, gdzie mamy iść, by dojść na nasze miejsca. W końcu znalazłyśmy wejście na nasz sektor.  Zanim weszłyśmy, straaasznie chciało nam się sikać. Poszłyśmy szukać toalety, lecz  była niedaleko. Jednak , oczywiście musiała być mega kolejka, więc zrezygnowałyśmy i poszłyśmy z powrotem do wejścia na sektor i weszłyśmy. I takie wielkie WOW, jakie to jest duże. Nad sceną stał wielki ekran, na którym było zdjęcie JB oraz napis"MY WORLD TOUR". Poszukałyśmy naszych miejsc. I cóż były beznadziejne. Stwierdziłyśmy, że nie będziemy widzieć praktycznie Justina :/ Chwilę usiadłyśmy i potem znów poszłyśmy do wc jednak kolejka nadal była duża, więc dałyśmy sobie z tym spokój. Wróciłyśmy na miejsca. I zaczęłyśmy myśleć, co by tu zrobić, żeby mieć lepsze miejsca. Hala nie była jeszcze zapełniona, więc nie wiedziałyśmy, które  mogą być ewentualnie wolne. Pierwszym pomysłem było przedostanie się jakoś  na płytę, ale to było nie możliwe, gdyż było tam strasznie duużo ochroniarzy i sprawdzali jeszcze raz bilety itd. Klaudia wpadała na pomysł, żeby przejść się do dziewczyn z Polski, które miały VIPy. Przeszłyśmy przez jakieś murki i barierki, nie było trudno i byłyśmy na VIPach. Pomyślałam sobie:"OMG, jaki tu jest cudowny widok, ja chce tu zostać". Do koncertu było jeszcze około godziny, a emocje coraz większe. zeszłyśmy na sam dół sektora i gadałyśmy z innymi dziewczynami z Polski.  W końcu ochroniarz powiedział, że ze 5 minut mamy iść na swoje miejsca. Ale z Klaudią stwierdziłyśmy:' Nie, nie ma mowy, zostajemy tu. Nie wracamy, najwyżej będziemy siedzieć na schodkach, żaden problem.' Usiadłyśmy najpierw w pierwszym rzędzie, ale jakieś dziewczyny przyszły więc musiałyśmy iść. Potem jeszcze 2 razy zmieniałyśmy miejsca i trzeba było się przesiadać. Aż w końcu, udało się! 20 minut przed koncertem nikt nie przychodzi, 10 też nie, 5 też nie. Myślimy to spoko zostajemy, jak coś to powiemy, że pomyliłyśmy sektory, haha. I ZACZĘŁO SIĘ!!  Na scenę wyszedł DJ Tay James i zaczął remiksować jakieś tam kawałki. I na "trzy" mieliśmy skakać! :D Było fajnie, emocje coraz większe, bo wiedziałam, że za niedługo wyjdzie Justin! Następnie wyszedł support Justina, czyli Bluey Robinson(chyba tak). Spoko, fajnie śpiewał,  ale kurde nie czuułam jakoś tego. I zaczęło się odliczanie. To 15 minut tak szybko minęło, że szok. Nagle zostało 10 sekund i odliczamy 9, 8 itd. Na eranie pokazało się 0:00:00. To znak, że koncert się zaczyna. Masakrycznie się cieszyłam. Nagle pociemniało,  zieleone światła oświecały tylko scenę ,na której też  pojawił się też "dym". Słyszę pierwsze dźwięki Love me, czyli "It's JB", a dokładnie za chwilę z kapsuły wychodzi Justin. Automatycznie cała hala zaczęła krzyczeć najgłośniej jak się da. Tak, Justin wyszedł na scene i zaczął śpiewać. OMG!! Nie mogłam w to uwierzyć, że ja go widzę! Zaczął swój cały układ taneczny. Darłam się, skakałam i śpiewałam i wszystko! Na scene patrzyłam się dosłownie jak w obrazek. Nie mogłam uwierzyć, że na tych wszystkich filmikach, które oglądałam wcześniej z inny koncertów, jak Justin tańczył. Ja to widzę na żywo, dosłownie na żywo! Byłam w 987654567 niebie! W ciągu chyba wszystkich piosenek darłam się " OMG i ja pierdole" haha, ale to wina tego, że po prostu nie mogłam w to uwierzyć. W trakcie Love Me popatrzyłam się na Klaudię jak idiotka i powiedziałam:" Nie wierzę, że ja tu jestem i, że widzę go na żywo aaaaaaaa!". Ale podczas innych piosenek też mi się tak zdarzało, haha. Następnie Bigger i nadal jestem wpatrzona w scenę i w jego. Widzę jego każdy cudowny ruch na żywo!!! Następnie U SMILE i jego cudowny uśmiech na końcu piosenki, ahhhh <3. Potem Runaway Love i chyba podczas tej piosenki zauważyłam, że na płytę, wyszła ta babka, która wybiera OLLG. Siedziałyśmy w 4 rzędzie, więc w sumie dobrze było widać I mówię do Klaudii:"Klaudiaa, to ta babka od OLLG! Biegnijj!" ale Klaudia przyćmiona urokiem Justina, nie zakumała. Dotarło to do niej dopiero po chwili, i nawet pobiegłyśmy na sam dół sektora, ale ochroniarz powiedział, że nie możemy tam stać i musiałyśmy wracać :/. Widziałyśmy tylko potem jak już wraca z wybraną dziewczyną:) Aż w końcu Never Let You Go i Favorite Girl. Oznacza to, że Justin będzie w cudownym metalowym sercu! Gdy już był praktycznie na samym środku, był praktycznie na przeciwko nas! Ahh, to było niesamowite <3. Następnie Justin śpiewał kolejne piosenki, a my bawiłyśmy się cudownie. Czyli między innymi OLLG, Never Say Never i Somebody to Love.  Pod koniec UP, gdy Justin był w tym "jajku". Na dole pod barierkami szedł Kenny i jak głupia wydarłam się Kenny! Nie wiem w sumie do końca, czy to był on, ale wyglądał jak on haha. I znów kolejne piosenki Eenie Meenie, One Time i Down To Earth. Po Down To Earth na ekranie zaczęły się wyświetlać zdjęcia, jak Justin był mały. Następnie pojawił się napis: THANK YOU AND GOODNIGHT, LOVE JUSTIN" Za chwilę pojawił się następny napis: Do you want more?" i wszyscy krzyczą YES!!! :D Po chwili wychodzi znów Justin na scenę i mówi, że jest to wyjątkowy dzień, bo Pattie ma urodziny. Wyszła Pattie, Justin dał jej tort i zaśpiewaliśmy Happy Birthday. I czas na ostatnią piosenkę, czyli Baby! Justin oczywiście na początku robił sobie żarty, że nie wie o co chodzi :D Na Baby już totalna masakra była, haha. Ale niestety nadszedł ten niefajny moment i koncert się skończył :( Justin zszedł ze sceny i zaraz potem zaczęto ją rozkładać. Hala zrobiła się pusta, postałyśmy jeszcze chwilę i wyszłyśmy. I nagle pod plakatem zobaczyłam z Jess, z którą masakrycznie chciałam się spotkać. Uściskałam ją i wycałowałam i poszłyśmy w 3 :)  Przed wyjściem spotkałyśmy jeszcze Polki i postanowiłyśmy, że znów pójdziemy na tył hali, do autobusów, może JB wyjdzie. Jednak tak się nie stało. Zrobiłyśmy dwa porządne kółka przebiegając z jednego końca  na drugi, nie zwracając uwagi na innych ludzi, ale czego się nie zrobi dla Justina. Wszystkie darłyśmy się Justin Bieber, Justin Bieber! Jednak na marne :( Potem ktoś wyjechał czarnym samochodem i możliwe, że to był Justin ponieważ paparazzi automatycznie pojechali za nim. Poczekałyśmy jeszcze chwilę i musiałyśmy już iść, bo moi rodzice czekali na nas. Gardło mi wysiadało, byłam zmęczona, ale jednocześnie szczęśliwa. Czekała nas jeszcze podróż powrotna, ale większość przespałam. 2 kwietnia 2011- do końca życia nie zapomnę tego dnia! 
Z góry przepraszam za jakieś błędy lub powtórki wyrazów, bo jestem pewna, że gdzieś są. Kurde, jak sobie to przypominam to mi się płakać chce.. :( Ale jestem pewna, że jeszcze kiedyś go spotkam i będę na jego koncercie :) NEVER SAY NEVER!  
I oczywiście pozdrowienia dla Klaudii, z którą spędziłam ten cudowny dzień! :**